To propozycja dla osób, które dysponują większą ilością wolnego czasu i chcą poznać drugą stronę naszego globu. Należy pamiętać, że lecąc na Antypody pokonujemy kolosalne odległości i spędzamy długie godziny w samolotach, co w połączeniu z różnicą czasu sprawia, że lądując w Australii, czujemy się przez pierwsze dni nieco „skołowani”. Nie jest to zatem wyjazd dla osób, które nie lubią latać samolotem. Pomijając długie i liczne loty, wycieczka należy do łatwych. Latając liniami wewnętrznymi unikamy długich przejazdów, jesteśmy zakwaterowani w dobrych warunkach, a program nie jest na tyle napięty, by nie znaleźć czasu na relaks przy australijskim piwie, testowanie znakomitej kuchni, czy dłuższe spacery w cudnych plenerach. W „Czerwonym Środku” Australii widzimy nie tylko świętą skałę Aborygenów Uluru (Ayers Rock), ale zobaczymy, jak żyją tam ludzie odwiedzając miasteczko Alice Springs. W Nowej Zelandii zwiedzamy to, co najciekawsze na obu wyspach. Będąc już tak daleko, warto pokusić się o odwiedzenie odległych od Polski egzotycznych archipelagów Samoa i Fidżi. Zetkniemy się ze światem Wysp Pacyfiku, uroczą i autentyczną kulturą bajkowych wysp Polinezji i Melanezji.